Obserwatorzy

środa, 4 czerwca 2014

A feeee... feminizm!

Dzisiaj powiem Wam słów kilka co myślę na temat feminizmu. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że pewnie moja opinia nie będzie każdemu po drodze. Ponieważ w tej kwestii mam dość stałą opinię, co do zmiany której raczej się mnie nie przekona ;)

Tak jak już Wam kiedyś pisałam: dla mnie jedyna dopuszczalna forma feminizmu ( o ile w ogóle możemy o nim mówić w tej sytuacji) jest to prawo do wolnego głosowania, nauki, wynagrodzenia równego mężczyznom za taką samą pracę jak praca kobiety. Ciężko było mi przeboleć, że w mojej ostatniej pracy zarabiałam ponad 1000zł mniej, niż moi koledzy mężczyźni na równorzędnym stanowisku. Gdzie wtedy były feministki?

W innych przypadkach moja tolerancja feminizmu topnieje.... ponieważ jestem chyba dość staromodna. Moim zdaniem nie po to kobiety różnią się od facetów tężyzną fizyczną aby uparcie pokazywać swoją niezależność.

Feminizm kończy się gdy trzeba wnieść szafę na 8 piętro

Ja jestem zdania, że kobieta powinna dalej pozostać nieco eteryczna, aby pozwolić się wykazać facetom. Przez ciągłe pokazywanie jakie jesteśmy silne, faceci "tracą jaja". Często wykręcają się od pomocy tłumacząc się właśnie tak głupio pojmowanym "feminizmem".

Bo nie ma co ukrywać- przedstawiony przez media feminizm jest głupi. Kobiety, które czasem widzę, zdają się być bardzo sfrustrowane i chyba skrzywdzone przez facetów. Bo odnoszę wrażenie, że nie chodzi im o walkę o dobro kobiet, a o zemstę na facetach i sprowadzenie ich do roli....... hmmmm..... nawet ciężko tu mówić o roli ruchadełka,  bo przecież są wibratory.


Feminizm obecnie sprowadza się do robienia kasy: na kampaniach społecznych, fundacjach pro-feministycznych i innych rzeczach z tym związanych. Odpowiednio opłacone stowarzyszenia feministek, stają się potulne. Więc po co ten cały cyrk? Nie wiem.

Ja otwarcie mówię- nie jestem feministką.

A Ty? Jak byś siebie określiła?
 

1 komentarz:

  1. I ja nie jestem :) Czasem lubię postawić na swoim, zrobić coś sama, niż prosić o to chłopaka, ale jednak wolę, żeby to on był typowym facetem niż ja feministką :)

    OdpowiedzUsuń