Obserwatorzy

czwartek, 5 czerwca 2014

(NIE) Perfekcyjna pani domu

Od małego mama wpajała mi porządek- sama miałam ogarnąć swój pokój. Pomagałam jej w sprzątaniu, pieczeniu, gotowaniu. Czy jestem perfekcyjną Panią domu mieszkając "na swoim"?



I don't think so....

Oczywiście, nie należę do osób jak z amerykanckich programów- gdzie aby wejść do domu trzeba przesuwać rzeczy na bok. Ale nie jestem też Panią Perfekcyjną.
Zdarza mi się, że mam nie pozmywane naczynia, zostawiam czasem zużyte waciki po demakijażu na zlewie, nie zawsze skarpetki lądują w koszu na pranie... zdarza się, że gdy ktoś niezapowiedzianie mnie odwiedzi, myślę sobie: no tak... teraz wypada przeprosić za bałagan.

Ale cóż ja na to poradzę, że uważam, że moje mieszkanie jest miejscem do życia a nie muzeum? Moje mieszkanie żyje razem ze mną ;) Nie wyobrażam sobie sytuacji abym biegała z mopem i ścierką do kurzu każdego dnia. Po porostu szkoda mi na to czasu. Wolę w tym czasie coś do Was napisać, zrobić makijaż na drugiego bloga, spotkać się ze znajomymi czy po prostu, najnormalniej w świecie- odpocząć.

Oczywiście, nie oznacza to że jestem fleją- staram się aby moje otoczenie było schludne i przyjazne dla mnie i dla moich gości. Bo wiadomo- przyjemniej spędza się czas gdy pod nogami nie walają się wczorajsze skarpety, a ze zlewu nie dochodzą odgłosy bakterii tworzącej swoje pierwszą cywilizację :D

W każdej sytuacji powinniśmy zachować zdrowy umiar i wiedzieć gdzie zaczyna się zarówno strefa "muzeum" jak i strefa "fleja" ;-)

A ja tym czasem dalej będę chujową Panią Domu :D

Sylv

5 komentarzy:

  1. Zdarza się, że gdy ktoś niezapowiedzianie mnie odwiedzi, myślę sobie: no tak... teraz wypada przeprosić za bałagan. - skąd to znam!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba każdy nie raz to mówił, lub słyszał ;)

      Usuń
  2. Zgadzam się w pełni. Mam jakoś tam posprzątane, czasem mniej i faktycznie wypada przeprosić za bałagan, czasem bardziej, ale nie należę do osób, które codziennie wchodzą na krzesła, żeby kurz z szafy zetrzeć- szkoda życia:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mieszkałam z rodzicami matka wrzeszczała na mnie żebym sprzątała wręcz pucowała swój pokój. Od roku mam własne mieszkanie i sama decyduje kiedy sprzątam, a fakt jest taki, że tego nienawidzę. Nie mam syfu w chacie, ale nie latam co chwile z białą rękawiczką i nie sprawdzam kurzu na szafce. Jest w miarę ogarnięte, ale zdarza się i paproch na kanapie czy coś innego. Perfekcyjna Pani Domu to ja nie jestem ot co... mieszkanie ma żyć razem ze mną słuszna uwaga:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa ja mam tak samo chyba bardziej na pograniczu syfiarza ;p często moje naczynia w zlewie wręcz mówią do mnie żebym je w końcu umyła a po dywanie toczy się wyścig kurzu ;p mieszkam sama jestem młoda i nie marnuje czasu na ciągłe sprzątanie ;p jak będę miała wiecej obowiazkow jak rodzina zapewne sie to zmieni ;p

    OdpowiedzUsuń